
I nic nie wskazywało, że moje dziecko jest transpłciowe!
„Ale nic nie wskazywało, że moje dziecko jest transpłciowe!”
„A coś bym przecież zauważył(a)…”
To częste słowa „początkującego” rodzica dziecka transpłciowego.
Bardzo trudno jest zauważyć coś, o czym się nie ma pojęcia, że istnieje. Jeśli to coś jest namacalne (fizyczne!), to owszem – możemy się o to potknąć. Ale transpłciowość nie jest namacalna. O transpłciowość nie da się potknąć. Jeśli nie wiemy, że istnieje, nie dostrzeżemy jej ot tak, przypadkiem.
Henri Bergson (filozof), napisał: „Oko widzi tylko to, co umysł jest gotowy pojąć” . Dlatego tak ważna jest edukacja zanim spotka nas nowe wyzwanie, które tej edukacji po prostu wymaga.
Kiedyś pewna nauczycielka na zajęciach edukacyjnych o transpłciowości powiedziała – kiedy tu przyszłam, byłam pewna, że w mojej szkole nie ma transpłciowych uczniów ani uczennic. Już po trzech godzinach warsztatów wiem, że jest ich co najmniej kilkoro.
Często też słyszymy – wcześniej, nie zauważyłem_am nic, co by wskazywało na to, że moje dziecko jest transpłciowe. Jednak zawsze coś mi nie pasowało. Dzisiaj, mając wiedzę, widzę, jak wszystko się układa w końcu w spójną całość.